Jahannamo nie jest miejscem, w którym często bywam, lecz udało mi się jakoś tu odnaleźć. Mimo mrocznej atmosfery, nawet lubiłam to miejsce. Było takie... tajemnicze, dobre słowo? Szłam powoli, nie rozglądając się zbytnio na boki, rozkoszując się ciszą. Aż dziwne, że nikogo po drodze nie spotkałam. Byłam już spory kawałek od portalu Piekła, właściwie niedaleko pałacu Lucyfera, gdy natknęłam się na Denarissę. Gdy mnie ujrzała, wyszła mi na przeciw.
- Witaj.- skinęłam jej głową. Odwzajemniła gest.- Ja w sprawie pokoju, o którym wspomniała mi Ene.- przerwałam na chwilę i kontynuowałam.- Przyznam Ci się, że na początku miałam pewne wątpliwości, lecz przemyślawszy tę kwestię doszłam do wniosku, że... To dobry pomysł.- uśmiechnęłam się.
Denarissa?
sobota, 11 lipca 2015
piątek, 10 lipca 2015
Od Ene CD Denariss
- Pani czy mogę się tu uczyć? - Spytałam.
- Ależ tak. Po to tu jesteś. Masz być mistrzynią. - Powiedziała Denariss. Jej twarz nie zmienia wyrazu. Denariss nie pokazuje swoich uczuć, to mamy wspólne. Czuję, że przeszła ona więcej niż ja. Doznała większej krzywdy mimo, że ja straciłam anielską świętość. - Proszę tu masz dział z medycyną. Oczywiście są to techniki zakazane i nikt prócz upadłych ich nie używa.
Przechodziłyśmy kolejno od regału do regału mijając dział z Voo-Doo, czarami kontroli, wskrzeszanie zmarłych, klątwy i inne tego typu działy.
- Tu masz się uczyć nowych rzeczy. Masz władać nad każdym zaklęciem aby stać się mistrzynią.
- Tak ma Pani...
- Mów mi Denariss znudziły mi się płotki płaszczące się przede mną. - Przerwała mi.
- Tak Denariss.
- Dobrze. Mam do ciebie jeszcze jedno zadanie.
- Słucham.
- Musimy zawiązać pokój z Aniołami i ludźmi. - Powiedziała bardzo poważnie.
- Denariss my i oni? Wiesz, że to niemożliwe.
Denariss spojrzała na mnie złowrogo. - Czy wyraziłam się niejasno?
- Dobrze. - Powiedziałam spuszczając wzrok na podłogę.
- A jeszcze jedno będziesz potrzebowała pomocy człowieka zwanego Hektor. Wiem, że go znasz więc nie będę więcej o nim mówiła. A teraz masz się nauczyć zaklęć z tej listy. - Wręczyła mi listę.
- Mogą się tobie przydać jak dojdzie do walki z którąś z Goods'ów. Dzięki nim będziesz miała ogromną moc ale jeśli nie będziesz w stanie mądrze ich używać i tak zginiesz. Ale wyrównają one wam szanse. - Powiedziała po czym odeszła zostawiając mnie z nauką.
- Ależ tak. Po to tu jesteś. Masz być mistrzynią. - Powiedziała Denariss. Jej twarz nie zmienia wyrazu. Denariss nie pokazuje swoich uczuć, to mamy wspólne. Czuję, że przeszła ona więcej niż ja. Doznała większej krzywdy mimo, że ja straciłam anielską świętość. - Proszę tu masz dział z medycyną. Oczywiście są to techniki zakazane i nikt prócz upadłych ich nie używa.
Przechodziłyśmy kolejno od regału do regału mijając dział z Voo-Doo, czarami kontroli, wskrzeszanie zmarłych, klątwy i inne tego typu działy.
- Tu masz się uczyć nowych rzeczy. Masz władać nad każdym zaklęciem aby stać się mistrzynią.
- Tak ma Pani...
- Mów mi Denariss znudziły mi się płotki płaszczące się przede mną. - Przerwała mi.
- Tak Denariss.
- Dobrze. Mam do ciebie jeszcze jedno zadanie.
- Słucham.
- Musimy zawiązać pokój z Aniołami i ludźmi. - Powiedziała bardzo poważnie.
- Denariss my i oni? Wiesz, że to niemożliwe.
Denariss spojrzała na mnie złowrogo. - Czy wyraziłam się niejasno?
- Dobrze. - Powiedziałam spuszczając wzrok na podłogę.
- A jeszcze jedno będziesz potrzebowała pomocy człowieka zwanego Hektor. Wiem, że go znasz więc nie będę więcej o nim mówiła. A teraz masz się nauczyć zaklęć z tej listy. - Wręczyła mi listę.
- Mogą się tobie przydać jak dojdzie do walki z którąś z Goods'ów. Dzięki nim będziesz miała ogromną moc ale jeśli nie będziesz w stanie mądrze ich używać i tak zginiesz. Ale wyrównają one wam szanse. - Powiedziała po czym odeszła zostawiając mnie z nauką.
Od Andrei c.d. Ene, Hektor
Byłam w szoku, naprawdę. Skoro chciała pokoju na czas walki ze Shaytonami, to źle zaczęła. Porwała Hektora, zostawiając mi liścik, że jestem nieodpowiedzialna. Nie jestem ku*na niańką, z tyłu oczu jeszcze nie mam. Miałam zamiar jej to wytknąć, ale w porę ugryzłam się w język. Hektor patrzył na mnie wyczekująco i czekał, aż się zgodzę. Szczerze powiedziawszy, byłam zdziwiona, jak daleko posunęła się podopieczna Denarissy. Właśnie... A czy ona wie?
Spojrzałam na Ene.- Czy Denarissa wie?- patrzyłam uważnie, choć byłam pewna, że nie.
Ene uśmiechnęłam się, jakby spodziewała się takiego pytania, i zaczęła mówić.
Wybacz, chwilowy brak weny mnie dopadł ;_;
Spojrzałam na Ene.- Czy Denarissa wie?- patrzyłam uważnie, choć byłam pewna, że nie.
Ene uśmiechnęłam się, jakby spodziewała się takiego pytania, i zaczęła mówić.
Wybacz, chwilowy brak weny mnie dopadł ;_;
Od Hektora CD Ene, Andrea
Ujrzałem jak Andrea przebija Ene.
- Nie! - Odepchnąłem Andree od Ene
Andrea była strasznie zdziwiona. Patrzyła na mnie jak na kretyna
- Ona chce mi pomóc w pewnej sprawie. - Powiedziałem po czym podszedłem do Ene.
- Masz szczęście, że jesteś Gods'em inaczej już żegnałabyś się z życiem - Powiedziała Ene. Choć to nie była groźba.
- Ene chce pomóc przy Shaytonach. - Powiedziałem - Ale potrzebuję do tego wyszkolonego wojownika, który będzie jej pomagał. I tu wkraczam ja. - Na twarzy Andrei widać zamieszanie.
- Czy ona jakoś tobą manipuluję? - Pyta Andrea dalej nie dowierzając.
- Nie!
- Andrea możesz mi pomóc o ile będziesz na niego bardziej uważała. - Powiedziała Ene.
Andrea teraz dopiero jest zszokowana. Nawet mnie to zdziwiło. Pokój Upadłych z ludźmi? Może jeszcze Anioły do tego dojdą? - Oczywiście nasze świętoszki z Ivą też muszą pomóc. - Czy ona czyta mi w myślach? Enepsignos uleczyła swoje rany podeszła do Andrei i powiedziała. - Pokój? Tylko na czas wojny z Shaytonami.
Andrea jest w szoku ale chce odpowiedzieć.
Andrea? Pokój?
- Nie! - Odepchnąłem Andree od Ene
Andrea była strasznie zdziwiona. Patrzyła na mnie jak na kretyna
- Ona chce mi pomóc w pewnej sprawie. - Powiedziałem po czym podszedłem do Ene.
- Masz szczęście, że jesteś Gods'em inaczej już żegnałabyś się z życiem - Powiedziała Ene. Choć to nie była groźba.
- Ene chce pomóc przy Shaytonach. - Powiedziałem - Ale potrzebuję do tego wyszkolonego wojownika, który będzie jej pomagał. I tu wkraczam ja. - Na twarzy Andrei widać zamieszanie.
- Czy ona jakoś tobą manipuluję? - Pyta Andrea dalej nie dowierzając.
- Nie!
- Andrea możesz mi pomóc o ile będziesz na niego bardziej uważała. - Powiedziała Ene.
Andrea teraz dopiero jest zszokowana. Nawet mnie to zdziwiło. Pokój Upadłych z ludźmi? Może jeszcze Anioły do tego dojdą? - Oczywiście nasze świętoszki z Ivą też muszą pomóc. - Czy ona czyta mi w myślach? Enepsignos uleczyła swoje rany podeszła do Andrei i powiedziała. - Pokój? Tylko na czas wojny z Shaytonami.
Andrea jest w szoku ale chce odpowiedzieć.
Andrea? Pokój?
Od Denarissy CD Ene
Wstałam z tronu, a w mojej dłoni pojawiła się włócznia. Podeszłam do niej i spojrzałam na nią.
- Musisz być przygotowana na każdą sytuację - Powiedziałam to z powagą - Nasz Świat jest zagrożony, jak i ludzi i aniołów. Na wiadomo kiedy i nas zaatakują.
Ene rozmyślała nad wszystkim. Pokazałam jej by podążała za mną. Szybkim krokiem znalazłyśmy się w Bibliotece. Upadła, zaciekawiona, zaczęła oglądać wszystkie księgi.
- Jak to mówią ludzie i anioły - Zakaszlałam - Tu znajdują się ''Wszystko co Zakazane''
Popatrzyła na mnie i opowiedziała..
Ene ?
- Musisz być przygotowana na każdą sytuację - Powiedziałam to z powagą - Nasz Świat jest zagrożony, jak i ludzi i aniołów. Na wiadomo kiedy i nas zaatakują.
Ene rozmyślała nad wszystkim. Pokazałam jej by podążała za mną. Szybkim krokiem znalazłyśmy się w Bibliotece. Upadła, zaciekawiona, zaczęła oglądać wszystkie księgi.
- Jak to mówią ludzie i anioły - Zakaszlałam - Tu znajdują się ''Wszystko co Zakazane''
Popatrzyła na mnie i opowiedziała..
Ene ?
czwartek, 9 lipca 2015
Od Andrei c.d. Hektor, Ene
-Och, cho*era! Mogłam go pilnować.- podbiegłam do Ivy.- Musisz odpocząć, przez moją nieuwagę jesteś osłabiona.- spojrzałam na Sky.- Zajmiesz się nią?
Kiwnęła głową.
- Nie, nigdzie nie idziesz sama.- zarzekała się Iva.
- Właśnie, że tak. To mój podopieczny i muszę go szybko znaleźć.- wstałam.
Anielica dalej protestowała, lecz ja pokręciłam głową.
- Jeśli coś mi się stanie, znajdziesz mnie, wiem to.
Otworzyłam portal i zniknęłam.
Znalazłam się w piekle. Zaczęłam biec, szukając Ene. Musiała gdzieś tu być... Schowałam się za głaz i rozejrzałam. Ujrzałam ją, gdy skręcała do jakiejś jaskini. Popędziłam szybko w tamtą stronę i ostrożnie zajrzałam do środka. Weszłam cicho i poruszałam się długim korytarzem. Stanęłam nagle, gdy zobaczyłam, że mówi coś do Hektora. Nie widziała mnie, więc zaszłam ją ostrożnie od tyłu. Odczekałam chwilę i skoczyłam na nią, z gorącymi dłońmi, wbijając się w jej ciało.
Hektor? Ene?
Kiwnęła głową.
- Nie, nigdzie nie idziesz sama.- zarzekała się Iva.
- Właśnie, że tak. To mój podopieczny i muszę go szybko znaleźć.- wstałam.
Anielica dalej protestowała, lecz ja pokręciłam głową.
- Jeśli coś mi się stanie, znajdziesz mnie, wiem to.
Otworzyłam portal i zniknęłam.
Znalazłam się w piekle. Zaczęłam biec, szukając Ene. Musiała gdzieś tu być... Schowałam się za głaz i rozejrzałam. Ujrzałam ją, gdy skręcała do jakiejś jaskini. Popędziłam szybko w tamtą stronę i ostrożnie zajrzałam do środka. Weszłam cicho i poruszałam się długim korytarzem. Stanęłam nagle, gdy zobaczyłam, że mówi coś do Hektora. Nie widziała mnie, więc zaszłam ją ostrożnie od tyłu. Odczekałam chwilę i skoczyłam na nią, z gorącymi dłońmi, wbijając się w jej ciało.
Hektor? Ene?
Ene Cd Andrea, Iva, Skay, Hektor
Iva przebiła mnie mieczem.
- Łaskoczesz. - Powiedziałam jak zwykle poważnie. W ułamek sekundy przywołałam bicz i zawinęłam go o nogę Ivy. I położyłam ją na podłodze następnie mój bicz ją owinął . Wyjmuję miecz. I rzuciłam obok niej - To chyba twoje. - Powiedziałam i spojrzałam w stronę Andrei i anioła. Stworzyłam ognisty mur dzielący nas od nich - Wiesz za co kocham swoją rasę za umiejętność leczenia ran. Szczególnie te zakazane. - Swoimi rękami zrobiłam dwa płynę ruchy dookoła rany a rana natychmiast znikła.
- Gdzie jest chłopak!? - Mówi. Najwidoczniej jest wściekła. Poczuła, że wykorzystałam jej energie aby się uleczyć.
- Jesteście jeszcze zbyt osłabione aby mnie pokonać. - Stwierdziłam. - Odpocznijcie a potem się spotkamy i porozmawiamy. - Otworzyłam portal wypuściłam Ive i zniknęłam.
Iva, Skay, Andrea?
- Łaskoczesz. - Powiedziałam jak zwykle poważnie. W ułamek sekundy przywołałam bicz i zawinęłam go o nogę Ivy. I położyłam ją na podłodze następnie mój bicz ją owinął . Wyjmuję miecz. I rzuciłam obok niej - To chyba twoje. - Powiedziałam i spojrzałam w stronę Andrei i anioła. Stworzyłam ognisty mur dzielący nas od nich - Wiesz za co kocham swoją rasę za umiejętność leczenia ran. Szczególnie te zakazane. - Swoimi rękami zrobiłam dwa płynę ruchy dookoła rany a rana natychmiast znikła.
- Gdzie jest chłopak!? - Mówi. Najwidoczniej jest wściekła. Poczuła, że wykorzystałam jej energie aby się uleczyć.
- Jesteście jeszcze zbyt osłabione aby mnie pokonać. - Stwierdziłam. - Odpocznijcie a potem się spotkamy i porozmawiamy. - Otworzyłam portal wypuściłam Ive i zniknęłam.
Iva, Skay, Andrea?
Od Ivy c.d. Ene
-Potężnej?-Zaśmiałam się.-Nigdy nawet o niej nie słyszałam...-Śmiałam się już w niebo głosy. Ale po chwili opanowałam się i wytarłam łzy z oczu, które napłynęły pod wpływem śmiechu. Chichotałam jeszcze pod nosem, kiedy mój śmiech przerwała Sky:
-Co zrobimy?
Znów opanował mnie niepohamowany śmiech.
-Iva!-Krzyknęła nieco przerażona Andrea...
Starałam się opanować śmiech, ale było to niezwykle trudne.
-Odbijemy go...-powiedziałam, poprawiając włosy.
-Ale...-Sky już chciała się sprzeciwić, ale nim się obejrzała byłyśmy w kryjówce Upadłej.
-Ciii~ Uciszyłam je...
Po czym sama przeniosłam się za "potężną" Ene i pokierowałam w jej stronę miecz i przyłożyłam do jej pleców oręż.
-Potężna?Zabawne. Nawet Den jest potężniejsza od Ciebie. Nie powinnaś robić coś w brew jej woli, nie uważasz? Bo będzie zła, chodź już jest wcieleniem szatana-Zaśmiałam się, po czym wbiłam miecz w klatkę piersiową demonicy, pomijając oczywiście serce- Więc gdzie jest chłopak?
<Ene?>
-Co zrobimy?
Znów opanował mnie niepohamowany śmiech.
-Iva!-Krzyknęła nieco przerażona Andrea...
Starałam się opanować śmiech, ale było to niezwykle trudne.
-Odbijemy go...-powiedziałam, poprawiając włosy.
-Ale...-Sky już chciała się sprzeciwić, ale nim się obejrzała byłyśmy w kryjówce Upadłej.
-Ciii~ Uciszyłam je...
Po czym sama przeniosłam się za "potężną" Ene i pokierowałam w jej stronę miecz i przyłożyłam do jej pleców oręż.
-Potężna?Zabawne. Nawet Den jest potężniejsza od Ciebie. Nie powinnaś robić coś w brew jej woli, nie uważasz? Bo będzie zła, chodź już jest wcieleniem szatana-Zaśmiałam się, po czym wbiłam miecz w klatkę piersiową demonicy, pomijając oczywiście serce- Więc gdzie jest chłopak?
<Ene?>
Od Ene CD Hektor, Iva, Sky, Andrea
Przysiadłam na jednym z budynków w świecie ludzi. Lubię tu siedzieć i rozmyślać dlaczego tak marny gatunek jeszcze żyję. Niestety nie mogę tu nikogo skrzywdzić bo jest tu ktoś kto jest mi potrzebny.
Nagle z portalu wychodzi jakiś człowiek. Zaraz... to jest Hektor osoba, której szukam.
Hektor zauważył dziewczynę, siedzącą na ławce. Przez dłuży czas tylko rozmawiają.
Po długiej rozmowie nagle otworzył się portal. A tym który z niego wyszedł był Sloth. Jeden z najsilniejszych Shaytonów. Hektor coś robi, z takiej odległości nie jestem wstanie zobaczyć co.
Ale przed nim pojawiają się dwa anioły. Ta Iva jakże inaczej. O teraz zauważyłam, że Andrea to ta dziewczyna co z Hektorem rozmawiała. Czekam i obserwuję walkę. Jeśli anioły i Andrea polegnie ja wkroczę. Walka jest długa jak dla mnie za długa. Dałabym radę zrobić to szybciej.
Teraz nikt nie zauważy. Poleciałam najszybciej jak mogłam. Pochwyciłam Hektora tak aby się nie odezwał. Zostawiam na ziemi list z moją pieczęcią. Anioły w końcu pokonały Slotha. Oczywiście nic nie zauważyły. Schowałam się w opuszczonym budynku tak abym wszystko widziała ale, żeby one nie dały rady mnie wypatrzeć. Najwidoczniej chcą zapieczętować portal i dobrze. Innego wyjścia nie ma. Iva odwraca się w stronę miejsca gdzie był Hektor. Podnosi list i czyta najwyraźniej na głos.
Treść listu : "Jesteście aż tak niekompetentne, że nie wzięłyście chłopaka z pola bitwy. Andrea je rozumiem ale ciebie Patronkę Słabego Ludzkiego Gatunku. Teraz wzbudziłyście gniew potężnej Enepsignos. Radze wam go nie szukać. Może się to dla was źle skończyć."
Enepsignos
Iva, Sky, Andrea? Co zrobicie?
Nagle z portalu wychodzi jakiś człowiek. Zaraz... to jest Hektor osoba, której szukam.
Hektor zauważył dziewczynę, siedzącą na ławce. Przez dłuży czas tylko rozmawiają.
Po długiej rozmowie nagle otworzył się portal. A tym który z niego wyszedł był Sloth. Jeden z najsilniejszych Shaytonów. Hektor coś robi, z takiej odległości nie jestem wstanie zobaczyć co.
Ale przed nim pojawiają się dwa anioły. Ta Iva jakże inaczej. O teraz zauważyłam, że Andrea to ta dziewczyna co z Hektorem rozmawiała. Czekam i obserwuję walkę. Jeśli anioły i Andrea polegnie ja wkroczę. Walka jest długa jak dla mnie za długa. Dałabym radę zrobić to szybciej.
Teraz nikt nie zauważy. Poleciałam najszybciej jak mogłam. Pochwyciłam Hektora tak aby się nie odezwał. Zostawiam na ziemi list z moją pieczęcią. Anioły w końcu pokonały Slotha. Oczywiście nic nie zauważyły. Schowałam się w opuszczonym budynku tak abym wszystko widziała ale, żeby one nie dały rady mnie wypatrzeć. Najwidoczniej chcą zapieczętować portal i dobrze. Innego wyjścia nie ma. Iva odwraca się w stronę miejsca gdzie był Hektor. Podnosi list i czyta najwyraźniej na głos.
Treść listu : "Jesteście aż tak niekompetentne, że nie wzięłyście chłopaka z pola bitwy. Andrea je rozumiem ale ciebie Patronkę Słabego Ludzkiego Gatunku. Teraz wzbudziłyście gniew potężnej Enepsignos. Radze wam go nie szukać. Może się to dla was źle skończyć."
Enepsignos
Iva, Sky, Andrea? Co zrobicie?
Od Ivy c.d Sky, Hektora, Andrei
*Świat Ludzi*
Uśmiechnęłam się.
-Zabiłam go?-Zapytała retorycznie zdyszana białowłosa.
Nagle zachichotałam delikatnie. Po czym otworzył się portal.
-Nie. Nie zabiłaś. By zabić shaytona, należy wyrwać mu serce lub je przebić.-Rzekłam.-Niestety Sloth ma najtwardszy pancerz w oku serca. Nawet ja w stanie shaytonów, nie byłabym w stanie jej przebić.-Powiedziałam wyciągając miecz z paszczy nieprzytomnego potwora-Wepchnijmy go do portalu. Zapieczętuje go, automatycznie odpieczętuje się wraz z moją śmiercią.
-Ale dlaczego go nie zabijesz?-Zapytali
-On się odrodzi i przywoła Pride'a. A ten demon jest w stanie przywołać nawet te zabite. To była by apokalipsa.-Powiedziałam wpychając wielkie cielsko potwora do portalu.
Kiedy już wepchnęliśmy go do portalu, zamknęłam go i zapieczętowałam paroma ruchami ręki.
<Sky?Andrea?Hektor?>
Uśmiechnęłam się.
-Zabiłam go?-Zapytała retorycznie zdyszana białowłosa.
Nagle zachichotałam delikatnie. Po czym otworzył się portal.
-Nie. Nie zabiłaś. By zabić shaytona, należy wyrwać mu serce lub je przebić.-Rzekłam.-Niestety Sloth ma najtwardszy pancerz w oku serca. Nawet ja w stanie shaytonów, nie byłabym w stanie jej przebić.-Powiedziałam wyciągając miecz z paszczy nieprzytomnego potwora-Wepchnijmy go do portalu. Zapieczętuje go, automatycznie odpieczętuje się wraz z moją śmiercią.
-Ale dlaczego go nie zabijesz?-Zapytali
-On się odrodzi i przywoła Pride'a. A ten demon jest w stanie przywołać nawet te zabite. To była by apokalipsa.-Powiedziałam wpychając wielkie cielsko potwora do portalu.
Kiedy już wepchnęliśmy go do portalu, zamknęłam go i zapieczętowałam paroma ruchami ręki.
<Sky?Andrea?Hektor?>
Od Ivy c.d. Sky
Mimo wszystko, ranę należało opatrzyć. Choć byłam zachwycona tymi eliksirami.
-Naprawdę, powinnaś była zastać medykiem. Ten fach miałabyś w ręku, a pieniądze z tego równie duże. Co z bycia wojownikiem, a spokoju nigdy nie za dużo. Albo dwa kierunki, to też dobrze.-Powiedziałam.
Zabrałam ją do naszego miasta, gdzie opatrzył ją dokładnie lekarz.
-Przez jakiś czas powinnaś dać sobie spokój z treningami i walką.-Powiedział, bandażując ranną kończynę.-Dobrze, że Panienka Iva była przy Tobie.
-Zaatakował nas Lust, konieczne było bym interweniowała.-Powiedziałam, spoglądając na dziewczynę
-Musiałaś użyć mocy shaytonów, prawda?-Powiedział lekarz
-Tak, musiałam. W końcu to był Lust.
-Zabiłaś go?
-Wyrwałam serce, nie powinien się odrodzić.
-Dobrze. Noga Panienki Sky jest w lepszym stanie, niż się spodziewałem.-Powiedział szarmancko-Tydzień, dwa i będziesz mogła wrócić do codziennych czynności. Ale konieczne jest byś przez ten tydzień nie nadwyrężała jej.-Powiedział serdecznie spoglądając na białowłosą- A Tobie Iva należy się dłuuugi odpoczynek.
<Sky?>
-Naprawdę, powinnaś była zastać medykiem. Ten fach miałabyś w ręku, a pieniądze z tego równie duże. Co z bycia wojownikiem, a spokoju nigdy nie za dużo. Albo dwa kierunki, to też dobrze.-Powiedziałam.
Zabrałam ją do naszego miasta, gdzie opatrzył ją dokładnie lekarz.
-Przez jakiś czas powinnaś dać sobie spokój z treningami i walką.-Powiedział, bandażując ranną kończynę.-Dobrze, że Panienka Iva była przy Tobie.
-Zaatakował nas Lust, konieczne było bym interweniowała.-Powiedziałam, spoglądając na dziewczynę
-Musiałaś użyć mocy shaytonów, prawda?-Powiedział lekarz
-Tak, musiałam. W końcu to był Lust.
-Zabiłaś go?
-Wyrwałam serce, nie powinien się odrodzić.
-Dobrze. Noga Panienki Sky jest w lepszym stanie, niż się spodziewałem.-Powiedział szarmancko-Tydzień, dwa i będziesz mogła wrócić do codziennych czynności. Ale konieczne jest byś przez ten tydzień nie nadwyrężała jej.-Powiedział serdecznie spoglądając na białowłosą- A Tobie Iva należy się dłuuugi odpoczynek.
<Sky?>
Od Sky c.d. Ivy, Andrei, Hektora
- Się robi.
Odparłam. Skoczyłam na brzuch potwora. Tam było najbardziej miękkie miejsce w jego ciele. Wybiłam miecz w serce. On rzucił mną o ścianę. Wstał i powoli zbliżał się do mnie. Gdy był na prawdę blisko, otworzył szeroko paszcze. Korzystając z tego, wbiłam miecz w podniebienie. Nóż wystawał z jego paszczy, a ten padł martwy.
- Mhm. Nieźle.
Uśmiechnęła się Iva.
Iva? Andrea? Hektor?
Od Sky c.d. Ivy
- No widzisz. Jak chcesz, to potrafisz.
Zaśmiałam się.
- Czy to komplement?
- Może..
- Hah. Ty lepiej pokaż, co z tą nogą.
Iva obejrzała złamaną kończynę. Wzięła mnie na ręce i poleciała. Położyła mnie na łóżku.
- Możesz podać mi parę rzeczy?
Spytałam. Ta spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Widzisz te rośliny?
Pokiwałam ręką niewielką półkę.
- Mhm.
Wzięła rośliny i mały kubeczek. Stworzyłam eliksir, po czym go wypiłam. Poczułam ogromny ból, który po paru sekundach osłabł.
- Co się stało?
Iva spojrzała na moją nogę. Nie była już złamana, ale miała rany.
- Wow. Nieźle. Ale te rany trzeba dopatrzeć.
Założyła mi na nogę bandaż.
Iva?
Od Ivy c.d. Andrei
*Świat Ludzi*
Kiedy Andrea kierowała tornada na shaytona, ja wraz ze Sky miałyśmy go podejść do tyłu i zabić.Sloth jednak przewidział ten plan i zaatakował mnie. Pod parłam się mocniej o ziemię, by wytrzymać jego cios. Ja wytrzymałam, jednak jeden z moich mieczy już nie.
-Ku*wa- Przeklęłam po cichu- Sky~!
Krzyknęłam.
-Tak?-Odpowiedziała
-Jeśli uda nam się go zabić awansujesz od razu na Wojownika-powiedziałam od razu przechodząc do ataku. Zadałam mu 6 z 8 cięć ze Świetlistego Cięcie, przez co potwór stracił równowagę i upadł z hukiem.
<Sky?>
środa, 8 lipca 2015
Od Ivy c.d. Sky
-Nic Ci nie jest...?-krzyknęłam nie odwracając się w jej stronę.
-Złamałam chyba nogę...-powiedziała
-Niech to...-prawie zaklęłam.-To miasto obróci się w proch.-Wypowiedziałam, to z moim pewnym siebie uśmiechem.-Dawaj mój miecz~-Krzyknęłam
Białowłosa podała mi mój miecz, który wcześniej jej pożyczyłam. Złożyłam skrzydła, by nie przeszkadzały mi w walce. Kolejno używałam moich mocy: Zaczęłam od "szybkości" następnie użyłam "kroku", a na koniec wykonałam podwójną Luminous Star, kiedy już przedarłam się przez grubą skórę potwora, wzleciałam w górę nad Sky i wykonałam 8 cięć każdym z mieczy. Niestety nie przyniosło to większych efektów. Zraniłam go co prawda, niestety nie byłam w stanie zabić go MOJĄ mocą.
-Pffff- Prychnęłam ze złości-To chyba koniec łask...
Białowłosa nadal siedziała pod drzewem, wygląda na to, że jej noga potrzebuje opatrzenia, bo kiedy upadała, jej dolna kończyna wygięła się w dziwny sposób.
-Teraz to już koniec...-rzekłam prostując się. Moje włosy zmieniły kolor w mgnieniu oka na czarne, lub jak kto woli ciemny granat. Moje ubranie zmieniło się w coś... mało nieprzyzwoitego dla anioła. A na mojej głowie pojawiły się rogi.
-D-demon?
Zaśmiałam się.
-To mój kontrakt z Lucyferem. Jestem również upadłym. Ten shayton, który zostawił na mnie klątwę, był naznaczony. Oznacza, to że zakażoną osobę zmienia w kogoś innego. Na mnie wypadło to co widzisz. Sam Lucyfer potrzebuje więcej czasu, żeby zdjąć to zaklęcie.-Zdjęłam rękawiczkę. Ręka była prawie nieskażona. Nie było na niej śladów zakażenia.
Wzięłam do ręki miecz. Spojrzałam na potwora, po czym zaczęłam biec na niego. Kantem oręża rozcięłam jego grubą skórę, po czym włożyłam gołą rękę i sięgnęłam po jego serce. Wyciągnęłam z niego jeszcze bijący narząd. Rozbryzgała się krew. Lust padł martwy.
Klątwa jest już na tyle zdjęta, że skrzydła są normalne. Iva jako upadła:
<Sky?>
-Złamałam chyba nogę...-powiedziała
-Niech to...-prawie zaklęłam.-To miasto obróci się w proch.-Wypowiedziałam, to z moim pewnym siebie uśmiechem.-Dawaj mój miecz~-Krzyknęłam
Białowłosa podała mi mój miecz, który wcześniej jej pożyczyłam. Złożyłam skrzydła, by nie przeszkadzały mi w walce. Kolejno używałam moich mocy: Zaczęłam od "szybkości" następnie użyłam "kroku", a na koniec wykonałam podwójną Luminous Star, kiedy już przedarłam się przez grubą skórę potwora, wzleciałam w górę nad Sky i wykonałam 8 cięć każdym z mieczy. Niestety nie przyniosło to większych efektów. Zraniłam go co prawda, niestety nie byłam w stanie zabić go MOJĄ mocą.
-Pffff- Prychnęłam ze złości-To chyba koniec łask...
Białowłosa nadal siedziała pod drzewem, wygląda na to, że jej noga potrzebuje opatrzenia, bo kiedy upadała, jej dolna kończyna wygięła się w dziwny sposób.
-Teraz to już koniec...-rzekłam prostując się. Moje włosy zmieniły kolor w mgnieniu oka na czarne, lub jak kto woli ciemny granat. Moje ubranie zmieniło się w coś... mało nieprzyzwoitego dla anioła. A na mojej głowie pojawiły się rogi.
-D-demon?
Zaśmiałam się.
-To mój kontrakt z Lucyferem. Jestem również upadłym. Ten shayton, który zostawił na mnie klątwę, był naznaczony. Oznacza, to że zakażoną osobę zmienia w kogoś innego. Na mnie wypadło to co widzisz. Sam Lucyfer potrzebuje więcej czasu, żeby zdjąć to zaklęcie.-Zdjęłam rękawiczkę. Ręka była prawie nieskażona. Nie było na niej śladów zakażenia.
Wzięłam do ręki miecz. Spojrzałam na potwora, po czym zaczęłam biec na niego. Kantem oręża rozcięłam jego grubą skórę, po czym włożyłam gołą rękę i sięgnęłam po jego serce. Wyciągnęłam z niego jeszcze bijący narząd. Rozbryzgała się krew. Lust padł martwy.
Klątwa jest już na tyle zdjęta, że skrzydła są normalne. Iva jako upadła:
<Sky?>
Od Sky c.d. Ivy
- Zawsze masz takie podejście do sprawy?
Powiedziałam, wybijając miecz, w głowę shaytona.
- Zazwyczaj tak.
Zaśmiała.się. Zabiłam prawie wszystkie płotki. Iva ciągle walczyła z Shaytonem.
- Może pomogę?
Spytałam.
- Wiesz.. Przydałoby się.
Zasnęłam rękę na mieczu, i zablowowałam jego cios.
- A co gdybym go oślepiła?
Spytałam. Ona kiwnęła głową. Gdy Iva zwróciła jego uwagę, wybiłam miecz w jego oko. Ten złapał mnie i rzucił na drzewo.
Iva?
Od Andrei c.d. Hektor, Iva, Sky
Zaklęłam cicho i spojrzałam na Ivę.
- Jakiś pomysł?- zagaiłam szybko.
- Jasne.- odparła i uśmiechnęła się,
Wiedziałam, o co chodzi. Miałam skupić na sobie uwagę Shaytona, a Iva wraz ze Sky go załatwią. Cóż, przynajmniej taki jest teoretyczny plan.
Potwór obejrzał się ze smakiem i zatrzymał spojrzenie na Hektorze.
*Oj, nie jest dobrze...*
Stanęłam parę kroków przed chłopakiem i zamknęłam oczy. Poczułam więź łączącą mnie z powietrzem i powoli, stojąc twardo na ziemi tworzyłam małe tornada poruszające się w stronę Slotha. Zaczął odganiać je od siebie, ociężale poruszając łapami. Ziemia się trzęsła od jego nagłych ruchów, lecz starałam się utrzymać na pozycji, by nie stracić kontroli nas tornadami. Było ich więcej i więcej, próbowałam omijać Ivę i Sky, które podchodziły do ataku...
( Iva? Sky? Hektor? Kto opisze dalsze zmagania? )
Od Hektora CD Andrea
- E.. Tak mam go od Ivy. - Powiedziałem lekko szokowany. Nigdy nie widziałem tak śmiałej dziewczyny. - W razie kłopotów mam wezwać Anioła imieniem Sky. - Dokończyłem
- Bardzo to miłe z ich strony. - Powiedział lekko się uśmiechając.
Nagle rozległ się potężny huk. Z miejsca, na które wcześniej spojrzała Andrea wyłonił się portal.
Wydostała się z niego ogromna bestia.
- Bardzo to miłe z ich strony. - Powiedział lekko się uśmiechając.
Nagle rozległ się potężny huk. Z miejsca, na które wcześniej spojrzała Andrea wyłonił się portal.
Wydostała się z niego ogromna bestia.
- Sloth! - Krzyknęła Andrea - Ale jak? Tak potężny Shayton nie powinien się pojawić.
Bestia wydała złowrogi ryk.
- Hektor uciekaj! - Krzyknęła.
W tym momencie chwyciłem medalion i przyłożyłem do niego kwiat, który otrzymałem od Sky.
Medalion rozbłysną potężnym blaskiem a przede mną pojawiły się Sky i Iva. Przygotowane do walki.
Andrea, Sky, Iva? Która chętna do opisania walki?
Od Ivy c.d. Sky
-Po pierwsze musimy ich zabić- Stwierdziłam wyciągając miecze.
Nie było końca tych potworów. Teraz liczą się tylko umiejętności i wytrwałość, a to coś co posiadam.
Wzbiłam się w powietrze, przecinając na pół 2 shaytony.
-Mogłabyś zająć się tymi płotkami?- Powiedziałam i rzuciłam w jej stronę jeden z moich mieczy.
Dziewczyna podniosła go i ruszyła na potwory.
-Ja zajmę się Lustem- uśmiechnęłam się i przełożyłam miecz do drugiej ręki.
Po czym wzbiłam się w powietrze i z prędkością światła uderzyłam w Lust'a. Zablokował mój cios i odepchnął mnie.
-Radzisz tam sobie?-powiedziałam zatrzymując się-Bo mi idzie kiepsko, byle bym nie musiała używać całej mojej mocy...-zaśmiałam się.
<Sky?>
Nie było końca tych potworów. Teraz liczą się tylko umiejętności i wytrwałość, a to coś co posiadam.
Wzbiłam się w powietrze, przecinając na pół 2 shaytony.
-Mogłabyś zająć się tymi płotkami?- Powiedziałam i rzuciłam w jej stronę jeden z moich mieczy.
Dziewczyna podniosła go i ruszyła na potwory.
-Ja zajmę się Lustem- uśmiechnęłam się i przełożyłam miecz do drugiej ręki.
Po czym wzbiłam się w powietrze i z prędkością światła uderzyłam w Lust'a. Zablokował mój cios i odepchnął mnie.
-Radzisz tam sobie?-powiedziałam zatrzymując się-Bo mi idzie kiepsko, byle bym nie musiała używać całej mojej mocy...-zaśmiałam się.
<Sky?>
Od Sky c.d. Ivy
- Nie..To nie może tak być! A co gdyby...
- Co masz na myśli?
- Może byśmy połączyli siły i..jakoś ich zabili?
- Co?! Oni i my? żarty jakieś.
- Ale to może być niezły pomysł... Wątpię czy umiem, ale mogłabym zrobić eliksir na śmiertelność... Ale nie wiem czy umiem..
- Sky...
Nie dokończyła. Przed nami, zobaczyłyśmy coś...To chyba Lust..
- Czy to jest..
- Shayton.
Powiedziała z kamienną twarzą Iva.
- C-co robimy?
Iva? Co robimy?
Informacje
Informuję, że od dziś mamy nowego Admina... Jego Kontakt to: CrazyDeadLee - HW i
E-mail papa99.99@o2.pl
E-mail papa99.99@o2.pl
Od Ivy c.d. Sky
-Zawsze do usług- zaśmiałam się- Niby pozbyłaś się shaytonów z tego miasta, ale przecież ten portal może prowadzić do świata ludzi lub upadłych...
-CO?-Wrzasnęła
Zachichotałam. Podleciałam do portalu i go zamknęłam.
-Twój miecz...-zaczęłam biorąc go do ręki- Długo już nie wytrzyma...-obróciłam nim, oglądając go przy tym dokładnie.
Sky chyba nie zauważyła rys na nim.
-Shaytony są potężne, tym mieczem nic im nie zrobisz...-rzekłam, po czym zaczęłam kierować się w stronę następnego miasta....
-Gdzie idziesz?-zapytała
-W następnym mieście otworzył się portal. Prowadzi on do dawnego świata upadłych. Tamte shaytony są o wiele potężniejsze niż te płotki. Chodź ze mną. Będę potrzebowała twojej pomocy.- Powiedziałam rozwijając skrzydła i wzbijając się w powietrze, po czym użyłam jednej z moich mocy i przeniosłam nas oboje do następnego miasta. Budynki były już zburzone. Wszyscy z tego miasta zostali zabici.
-Czyżby one wróciły?- byłam przerażona na samą myśl
-Kto wrócił?-zapytała oglądając straty
-Oni, 7 shaytonów. Oni są w stanie zabić nawet nas... nasze dwie rasy.
-Ale przecież zabiłaś 2 z nich... Gluttony i Greed są martwi
-Greed'a faktycznie zabiłam... ale shaytony mogą być nieśmiertelne... Czy to już jest nasz koniec...?
<Sky?Chyba zamykamy bloga, to chociaż zróbmy to jak należy D':>
-CO?-Wrzasnęła
Zachichotałam. Podleciałam do portalu i go zamknęłam.
-Twój miecz...-zaczęłam biorąc go do ręki- Długo już nie wytrzyma...-obróciłam nim, oglądając go przy tym dokładnie.
Sky chyba nie zauważyła rys na nim.
-Shaytony są potężne, tym mieczem nic im nie zrobisz...-rzekłam, po czym zaczęłam kierować się w stronę następnego miasta....
-Gdzie idziesz?-zapytała
-W następnym mieście otworzył się portal. Prowadzi on do dawnego świata upadłych. Tamte shaytony są o wiele potężniejsze niż te płotki. Chodź ze mną. Będę potrzebowała twojej pomocy.- Powiedziałam rozwijając skrzydła i wzbijając się w powietrze, po czym użyłam jednej z moich mocy i przeniosłam nas oboje do następnego miasta. Budynki były już zburzone. Wszyscy z tego miasta zostali zabici.
-Czyżby one wróciły?- byłam przerażona na samą myśl
-Kto wrócił?-zapytała oglądając straty
-Oni, 7 shaytonów. Oni są w stanie zabić nawet nas... nasze dwie rasy.
-Ale przecież zabiłaś 2 z nich... Gluttony i Greed są martwi
-Greed'a faktycznie zabiłam... ale shaytony mogą być nieśmiertelne... Czy to już jest nasz koniec...?
<Sky?Chyba zamykamy bloga, to chociaż zróbmy to jak należy D':>
Od Sky c.d. Ivy
Iva wkurzyła mnie tym. Postanowiłam sama działać.
- Dobra. Jeśli nie chcesz pomóc, zrobię to sama.
Powiedziałam podlatując do ludzi. Szybko wyjęłam trujący eliksir i wylałam na miecz. Powoli podeszłam do jednego z Shaytonów. On odwrócił się i z uśmiechem ryknął. W tedy, wbiłam miecz w jego głowę, ale on nic sobie z tego nie robił. Próbował skoczyć na mnie, ale wzbiłam się w powietrze. Szybko skoczyłam na jego kręgosłup, wbijając miecz, który niestety nie przebił się przez jego skórę.
Ich było coraz więcej... Ale przecież! Zapomniałam o swoich mocach. Może hipnotyzacja na nie zadziała...?
Zaczęłam śpiewać. śpiew, był zbliżony do śpiewu syreny. Wszystkie Shaytony zwróciły się w moją stronę. Po chwili, weszły z powrotem do portalu.
Zwróciłam się w stronę Ivy.
- Dzięki za pomoc.
Iva?
- Dobra. Jeśli nie chcesz pomóc, zrobię to sama.
Powiedziałam podlatując do ludzi. Szybko wyjęłam trujący eliksir i wylałam na miecz. Powoli podeszłam do jednego z Shaytonów. On odwrócił się i z uśmiechem ryknął. W tedy, wbiłam miecz w jego głowę, ale on nic sobie z tego nie robił. Próbował skoczyć na mnie, ale wzbiłam się w powietrze. Szybko skoczyłam na jego kręgosłup, wbijając miecz, który niestety nie przebił się przez jego skórę.
Ich było coraz więcej... Ale przecież! Zapomniałam o swoich mocach. Może hipnotyzacja na nie zadziała...?
Zaczęłam śpiewać. śpiew, był zbliżony do śpiewu syreny. Wszystkie Shaytony zwróciły się w moją stronę. Po chwili, weszły z powrotem do portalu.
Zwróciłam się w stronę Ivy.
- Dzięki za pomoc.
Iva?
Od Ivy c.d. Sky
-Też to słyszałaś?-zapytała
-Czyżby, gdzieś otworzył się portal?-Zapytałam wstając z ławki na której siedziałyśmy
-Inni tego nie wyczuli?- poszła w moje ślady, a inne anioły nie robiły sobie z tego nic-Powinnyśmy ich ostrzec...?
-Nie będą Cię słuchać- zaśmiałam się- Przecież ja tu stoję...
Chyba odrobinę ją tym tekstem wkurzyłam. Ale widocznie białowłosa zapomniała, jak bardzo jestem znana jako czyścicielka.
-To że zabiłaś Greed'a...-zaczęła
Zaśmiałam się.
-Greed był potężny... ale ja byłam jeszcze bardziej.
Ludzie w końcu dostrzegli niebezpieczeństwo, kiedy jeden z shaytonów wpadł na sam środek miasta zabijając przy tym wiele osób. Zaczęła się panika. Całe miasto ogarnął chaos, wszyscy uciekali i przepychali się.
-Powinnyśmy coś z tym zrobić...-zaczęła, próbując utrzymać się na nogach, kiedy cały tłum przebiegał przy nas.
-Nie chce mi się- oznajmiłam, po czym rozwinęłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze i usiadłam na jednym z dachów obserwując całe zajście. W między czasie pojawiło się więcej shaytonów.
A ja jedynie co ziewnęłam.
<Sky? Co zrobisz?>
-Czyżby, gdzieś otworzył się portal?-Zapytałam wstając z ławki na której siedziałyśmy
-Inni tego nie wyczuli?- poszła w moje ślady, a inne anioły nie robiły sobie z tego nic-Powinnyśmy ich ostrzec...?
-Nie będą Cię słuchać- zaśmiałam się- Przecież ja tu stoję...
Chyba odrobinę ją tym tekstem wkurzyłam. Ale widocznie białowłosa zapomniała, jak bardzo jestem znana jako czyścicielka.
-To że zabiłaś Greed'a...-zaczęła
Zaśmiałam się.
-Greed był potężny... ale ja byłam jeszcze bardziej.
Ludzie w końcu dostrzegli niebezpieczeństwo, kiedy jeden z shaytonów wpadł na sam środek miasta zabijając przy tym wiele osób. Zaczęła się panika. Całe miasto ogarnął chaos, wszyscy uciekali i przepychali się.
-Powinnyśmy coś z tym zrobić...-zaczęła, próbując utrzymać się na nogach, kiedy cały tłum przebiegał przy nas.
-Nie chce mi się- oznajmiłam, po czym rozwinęłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze i usiadłam na jednym z dachów obserwując całe zajście. W między czasie pojawiło się więcej shaytonów.
A ja jedynie co ziewnęłam.
<Sky? Co zrobisz?>
Od Sky c.d. Ivy
- Hm...W sumie, też tak myślałam.. Ale nie bardzo lubię siedzieć w jednym miejscu przez długi czas. A walka... Jest bardziej 'żywiołowa'. Bo choć umiem tworzyć eliksiry, raczej wolę walkę.
- Och. A skąd umiesz tak dobrze eliksiry?
Spytała.
- A to. Moja matka je umiała.. odziedziczyłam to po niej, a jak byłam mniejsza, nauczyła mnie ich.
- Aha.
Szłyśmy dalej w ciszy. W końcu doszłyśmy do serca Windy Soul. Stała tam fontanna. Usiadłyśmy na niej. Nagle, usłyszałam jakiś dziwny dźwięk...
- Iva?
- Hm?
- Też to słyszałaś?
Iva?
Od Ivy
*W Windy Soul*
Po tym jak Hektor przeniósł się do swojego świata. My, aniołowie musieliśmy wrócić do swoich normalnych zajęć. Portale już dawno zaczęły się otwierać, więc za chwilę mogłyśmy zostać okrążone przez shaytony, choć wątpię by zmieniło to jakoś nasze życie.
-Wracajmy lepiej już do miasta.-Stwierdziłam, wyczuwając niebezpieczeństwo
-Czyżby to były shaytony?-zapytała Sky rozglądając się
-Tak, ale to zwykłe płotki, daleko im nawet do Sloth'a...- zaśmiałam się idąc
-Nie porównuj jakiś pod rzędnych, do nich. To były istne potwory...-powiedziała podbiegając do mnie
-Zastanawiano się nawet czy nie umiały one myśleć tak jak my...-Stwierdziłam idąc dalej
-Nie polecimy...?-zapytała nieco zmieszana
-Nie.
Poszłyśmy wgłąb lasu, który był drogą do naszego miasta, serca Windy Soul. Szłyśmy dość długo nim wyszłyśmy z lasu. Nie zdziwiłabym się gdybym zobaczyła portal, przez który wychodziły shaytony.
-Zastanawiam się...-zaczęłam, poprawiając włosy- Czemu wybrałaś funkcję harcerza...Przecież jako medyk... była byś bardziej znana...
<Sky?>
wtorek, 7 lipca 2015
Od Andrei c.d. Hektor
Wstałam i podeszłam zamyślona do niego. Przeszyłam go wzrokiem, jakbym chciała wiedzieć o nim wszystko, po czym uśmiechnęłam się delikatnie, wiedziałam, że na początku byłam oschła. Cóż, taki charakterek.
- Przyda nam się wojownik... Nauczysz się walczyć. Mam nadzieję, że to dla Ciebie nic trudnego?- nawet nie dałam mu szansy na odpowiedź, gdyż uznałam to za pytanie retoryczne.- Poznałeś już Ivę?
Tym razem milczałam, on też, jakby upewniał się, czy może w końcu zabrać głos.
- Tak. I nie za bardzo wiem, co się dzieje...
Ruszyłam ku ławce i poklepałam miejsce obok siebie.
- Siadaj.- spojrzałam na niego wymownie.
- A więc...-zaczęłam, gdy przycupnął na ławce.- Znajdujemy się teraz w świecie ludzi. Poza naszym światem istnieją jeszcze dwa- Aniołów i Upadłych. Obie te rasy walczą ze sobą odkąd pamiętam. Ciągłe konflikty powoli zaczęły wyniszczać świat, więc obie rasy chcą temu zaprzestać. Anioły chcą pokonać Upadłych, a Upadli Anioły. Lecz wszyscy troje mamy wspólny cel- pozbycia się Shaytonów. Wystrzegaj się ich, jak ognia...- spojrzałam gdzieś w dal, za plecy chłopaka.- To potwory, które wtargnęły do naszych światów, zagnieżdżając się, by żywić się Aniołami, Upadłymi ... i Ludźmi.
Zapadła cisza. Po chwili odezwał się Hektor:
- A kim jesteś Ty?
- Jestem przedstawicielką Ludzi, waszą patronką, czy jak tam chcesz mnie nazywać. Denarissa to przedstawicielka Upadłych, a Iva Aniołów.- nagle dostrzegłam medalion na szyi chłopaka.- Hm... Masz go od Ivy?- zaczęłam go obracać w palcach i oglądać z każdej strony.
( Hektor? )
- Przyda nam się wojownik... Nauczysz się walczyć. Mam nadzieję, że to dla Ciebie nic trudnego?- nawet nie dałam mu szansy na odpowiedź, gdyż uznałam to za pytanie retoryczne.- Poznałeś już Ivę?
Tym razem milczałam, on też, jakby upewniał się, czy może w końcu zabrać głos.
- Tak. I nie za bardzo wiem, co się dzieje...
Ruszyłam ku ławce i poklepałam miejsce obok siebie.
- Siadaj.- spojrzałam na niego wymownie.
- A więc...-zaczęłam, gdy przycupnął na ławce.- Znajdujemy się teraz w świecie ludzi. Poza naszym światem istnieją jeszcze dwa- Aniołów i Upadłych. Obie te rasy walczą ze sobą odkąd pamiętam. Ciągłe konflikty powoli zaczęły wyniszczać świat, więc obie rasy chcą temu zaprzestać. Anioły chcą pokonać Upadłych, a Upadli Anioły. Lecz wszyscy troje mamy wspólny cel- pozbycia się Shaytonów. Wystrzegaj się ich, jak ognia...- spojrzałam gdzieś w dal, za plecy chłopaka.- To potwory, które wtargnęły do naszych światów, zagnieżdżając się, by żywić się Aniołami, Upadłymi ... i Ludźmi.
Zapadła cisza. Po chwili odezwał się Hektor:
- A kim jesteś Ty?
- Jestem przedstawicielką Ludzi, waszą patronką, czy jak tam chcesz mnie nazywać. Denarissa to przedstawicielka Upadłych, a Iva Aniołów.- nagle dostrzegłam medalion na szyi chłopaka.- Hm... Masz go od Ivy?- zaczęłam go obracać w palcach i oglądać z każdej strony.
( Hektor? )
Od Hektora c.d. Sky
- Jasne. Dziękuje ci Skay. - Powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Hektor pamiętaj jak będziesz widział Shaytona uciekaj. Jeśli nie będziesz miał wyjścia przyzwij Sky. - Powiedziała Iva.
- Dobrze. Tak też zrobię. - Powiedziałem. - A teraz żegnam. - Mówię i przechodzę przez portal.
Pojawiam się w Parku a wyszedłem z portalu, który jest wmontowany w mur.
- Hektor podejdź tu! - Krzyknęła jakaś dziewczyna siedząca na ławce. Nawet nie spojrzała w moją stronę. - Andrea jestem.
Podchodzę
- Witaj. A ty skąd mnie znasz? - Pytam.
- A czy to ważne. - Powiedziała od niechcenia. Dalej na mnie nie spojrzała. - Opowiedz mi o sobie. - Rozkazała.
- Dobrze. pochodzę z zupełnie innego świata niż ten. Nie wiem jak tu trafiłem. - Opowiadam. A to co? Andrea ziewnęła? Było to trochę wredne. - I to tyle.
- A rękawice, które masz? Skąd są? - Pyta już bardziej ożywiona.
- Mam je od dawna. Ojciec mi je podarował zanim trafiłem tu. Ponoć są poświęcone przez jakiegoś anioła. Mają zwalczać zło.
- Walczyć potrafisz? - Spytała
- Nie. - Odrzekłem spuszczając głowę.
- Szkoda i na co ty mi się przydasz? A już wiem...
Andrea?
- Hektor pamiętaj jak będziesz widział Shaytona uciekaj. Jeśli nie będziesz miał wyjścia przyzwij Sky. - Powiedziała Iva.
- Dobrze. Tak też zrobię. - Powiedziałem. - A teraz żegnam. - Mówię i przechodzę przez portal.
Pojawiam się w Parku a wyszedłem z portalu, który jest wmontowany w mur.
- Hektor podejdź tu! - Krzyknęła jakaś dziewczyna siedząca na ławce. Nawet nie spojrzała w moją stronę. - Andrea jestem.
Podchodzę
- Witaj. A ty skąd mnie znasz? - Pytam.
- A czy to ważne. - Powiedziała od niechcenia. Dalej na mnie nie spojrzała. - Opowiedz mi o sobie. - Rozkazała.
- Dobrze. pochodzę z zupełnie innego świata niż ten. Nie wiem jak tu trafiłem. - Opowiadam. A to co? Andrea ziewnęła? Było to trochę wredne. - I to tyle.
- A rękawice, które masz? Skąd są? - Pyta już bardziej ożywiona.
- Mam je od dawna. Ojciec mi je podarował zanim trafiłem tu. Ponoć są poświęcone przez jakiegoś anioła. Mają zwalczać zło.
- Walczyć potrafisz? - Spytała
- Nie. - Odrzekłem spuszczając głowę.
- Szkoda i na co ty mi się przydasz? A już wiem...
Andrea?
Od Sky CD Iva
- Hm... Ale.. kto się zajmie portalami? Bo gdyby Shaytony się wydostały... Było by źle. - Odparłam, po czym zwróciłam się w stronę chłopaka.
- Ale jeśli miałbyś kłopoty, mógłbyś nas w jakiś sposób przywołać. Co myślisz, Iva?
- W sumie ,to dobry pomysł. Tylko musimy znaleźć sposób, by jakoś nas przywołał..
Wszyscy pomyśleliśmy.
- Mam!
Powiedziała Iva. Ja i Hektor spojrzeliśmy na nią.
- Sky, umiesz tworzyć eliksiry. A potrafisz czar z eliksiru, przerzucić na np. Medalion?
- Chyba tak... Można spróbować.
- Oto medalion.
Iva dała mi go, a ja zabrałam się za tworzenie eliksiru. Po dwóch-trzech godzinach, eliksir był gotowy. Zamoczyłam wisiorek w eliksirze. Gdy skończyłam, chciałam pokazać Hektorowi, jak go używać.
- Słuchaj, załóż go na szyję. Gdy będziesz miał kłopoty, wystarczy że przyłożysz ten kwiat do niego.
Pokazałam niewielki, święcący na niebiesko kwiat, po czym kontynuowałam.
- Jeśli go przyłożysz, będę wiedziała.
Iva? Hektor?
- Ale jeśli miałbyś kłopoty, mógłbyś nas w jakiś sposób przywołać. Co myślisz, Iva?
- W sumie ,to dobry pomysł. Tylko musimy znaleźć sposób, by jakoś nas przywołał..
Wszyscy pomyśleliśmy.
- Mam!
Powiedziała Iva. Ja i Hektor spojrzeliśmy na nią.
- Sky, umiesz tworzyć eliksiry. A potrafisz czar z eliksiru, przerzucić na np. Medalion?
- Chyba tak... Można spróbować.
- Oto medalion.
- Słuchaj, załóż go na szyję. Gdy będziesz miał kłopoty, wystarczy że przyłożysz ten kwiat do niego.
Pokazałam niewielki, święcący na niebiesko kwiat, po czym kontynuowałam.
- Jeśli go przyłożysz, będę wiedziała.
Iva? Hektor?
Od Ivy c.d. Sky
Po tym eliksirze rzeczywiście poczułam się lepiej. W mgnieniu oka dolecieliśmy do portalu.
-Zastanawiam się...- zaczęłam zdanie, by zwrócić na siebie uwagę moich znajomych- Czy to może przez to, że nie odpoczęłam wystarczająco...?
-Hę?-Zdziwiła się Sky [I te... Boże jak to się odmienia...?]- O czym ty mówisz...?
-Wiecie czemu w nocy shaytony nie dostają się do Windy Soul...?-zapytałam
-Rzeczywiście...-rzekła Sky- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
-W nocy, kiedy inni regenerują siły, ja utrzymuję portale zamknięte...- powiedziałam delikatnym tonem.
-Ale przecież za dnia otwiera się min. 10 portali...Zamknięcie ich przez jedną osobę to wyczyn...-powiedziała przejęta białowłosa.- Przecież to pożera naszą energię życiową...
-Ale można ją regenerować, za pomocą snu- uśmiechnęłam się i odwróciłam do dziewczyny- Więc to nic...
-Tak być nie powinno...- powiedziała zmartwiona
Uniosłam rękę, był to znak, że ta rozmowa została zakończona. Odwróciłam się do chłopaka, u którego było widać, że nic nie zrozumiał z naszej rozmowy. Zachichotałam, po czym powiedziałam:
-Jeszcze niczego nie wiesz na temat "tego" świata, niedługo się przekonasz, jak okropny i okrutny może być ten piękny... świat- Powiedziałam, ze smutkiem w głosie. Po czym znów zwróciłam się do dziewczyny i podeszłam do niej. Odwróciłam się na pięcie w stronę chłopaka i wskazałam na portal.
-Może jeszcze się spotkamy. Udaj się teraz do "swojego" świata. Za portalem, powinieneś od razu udać się do Andrei. Ona Ci pomoże i wszystko wytłumaczy lepiej. Ale pamiętaj, że kiedy następnym razem się spotkamy, możemy być po przeciwnej stronie...
Chłopak wszedł do portalu.
-Może powinnyśmy iść z nim?-zapytałam nie spuszczając wzroku z portalu.
<Sky? Powinnyśmy?>
-Zastanawiam się...- zaczęłam zdanie, by zwrócić na siebie uwagę moich znajomych- Czy to może przez to, że nie odpoczęłam wystarczająco...?
-Hę?-Zdziwiła się Sky [I te... Boże jak to się odmienia...?]- O czym ty mówisz...?
-Wiecie czemu w nocy shaytony nie dostają się do Windy Soul...?-zapytałam
-Rzeczywiście...-rzekła Sky- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
-W nocy, kiedy inni regenerują siły, ja utrzymuję portale zamknięte...- powiedziałam delikatnym tonem.
-Ale przecież za dnia otwiera się min. 10 portali...Zamknięcie ich przez jedną osobę to wyczyn...-powiedziała przejęta białowłosa.- Przecież to pożera naszą energię życiową...
-Ale można ją regenerować, za pomocą snu- uśmiechnęłam się i odwróciłam do dziewczyny- Więc to nic...
-Tak być nie powinno...- powiedziała zmartwiona
Uniosłam rękę, był to znak, że ta rozmowa została zakończona. Odwróciłam się do chłopaka, u którego było widać, że nic nie zrozumiał z naszej rozmowy. Zachichotałam, po czym powiedziałam:
-Jeszcze niczego nie wiesz na temat "tego" świata, niedługo się przekonasz, jak okropny i okrutny może być ten piękny... świat- Powiedziałam, ze smutkiem w głosie. Po czym znów zwróciłam się do dziewczyny i podeszłam do niej. Odwróciłam się na pięcie w stronę chłopaka i wskazałam na portal.
-Może jeszcze się spotkamy. Udaj się teraz do "swojego" świata. Za portalem, powinieneś od razu udać się do Andrei. Ona Ci pomoże i wszystko wytłumaczy lepiej. Ale pamiętaj, że kiedy następnym razem się spotkamy, możemy być po przeciwnej stronie...
Chłopak wszedł do portalu.
-Może powinnyśmy iść z nim?-zapytałam nie spuszczając wzroku z portalu.
<Sky? Powinnyśmy?>
Od Sky CD Hektora
Zabrałam Ive. Ale.. Co z tym chłopakiem?
- A ty..
Zaczęłam.
- Ja idę do portalu. Do świata ludzi. Ale.. Za. Mogę iść z tobą i Ivą?
Spytał.
- Hm.. Chyba nie będzie miała nic przeciwko.
Uśmiechnęłam się i wzięłam go. Dolecieliśmy na miejsce. Położyłam Ive na łóżku.
- Jesteś słaba. Może to stres?
Powiedziałam. Nie bardzo wiedziałam, co jej jest. Myślałam, że to zwykły stres...
- Nie wiem..
Chwilę pomyślałam. Eliksir! Szybko wyjęłam go z kieszonki.
- Wypij to. Powinnaś poczuć się lepiej.
- Dobrze.
Wypiła eliksir. W końcu poczuła się lepiej.
- A ty, nie powinieneś iść?
Iva spojrzała na Hektora.
- Um.. Chyba tak.
- Zabierzemy cię.
Powiedziałam. Iva wzięła go i dolecieliśmy do portalu.
Hektor? Iva?
- A ty..
Zaczęłam.
- Ja idę do portalu. Do świata ludzi. Ale.. Za. Mogę iść z tobą i Ivą?
Spytał.
- Hm.. Chyba nie będzie miała nic przeciwko.
Uśmiechnęłam się i wzięłam go. Dolecieliśmy na miejsce. Położyłam Ive na łóżku.
- Jesteś słaba. Może to stres?
Powiedziałam. Nie bardzo wiedziałam, co jej jest. Myślałam, że to zwykły stres...
- Nie wiem..
Chwilę pomyślałam. Eliksir! Szybko wyjęłam go z kieszonki.
- Wypij to. Powinnaś poczuć się lepiej.
- Dobrze.
Wypiła eliksir. W końcu poczuła się lepiej.
- A ty, nie powinieneś iść?
Iva spojrzała na Hektora.
- Um.. Chyba tak.
- Zabierzemy cię.
Powiedziałam. Iva wzięła go i dolecieliśmy do portalu.
Hektor? Iva?
Od Hektora CD Ivy
- Iva! - Krzyknąłem i od razu do niej podbiegłem.
- Co? - Powiedziała słabym głosem.
- Co ci się stało? - Pytam przestraszony.
- Nie wiem. Słabo mi. - Wymamrotała
Podniosłem ją. Myślałem, że będzie cięższa, a ona nic nie waży.
Co mam robić? Pytam siebie w myślach.
Ja latać nie potrafię, a Iva raczej nie da rady. Więc zostaje tutaj.
- Pomocy! - Wołam najgłośniej jak potrafię - Ivie coś się stało!
Nagle z dołu leci kolejny Anioł.
- Co się stało? Co jej zrobiłeś?
- Nic... przysięgam.
- Sky to nie on.. - Iva dała rade wybełkotać tylko te słowa.
- Co jej się stało? - Pyta spokojnym tonem.
- Nie wiem. Nagle się słabo poczuła. - Powiedziałem wystraszony.
- Dobra wezmę ją do świątyni. - po tych słowach odleciała.
Sky? Co będzie z Ivą?
- Co? - Powiedziała słabym głosem.
- Co ci się stało? - Pytam przestraszony.
- Nie wiem. Słabo mi. - Wymamrotała
Podniosłem ją. Myślałem, że będzie cięższa, a ona nic nie waży.
Co mam robić? Pytam siebie w myślach.
Ja latać nie potrafię, a Iva raczej nie da rady. Więc zostaje tutaj.
- Pomocy! - Wołam najgłośniej jak potrafię - Ivie coś się stało!
Nagle z dołu leci kolejny Anioł.
- Co się stało? Co jej zrobiłeś?
- Nic... przysięgam.
- Sky to nie on.. - Iva dała rade wybełkotać tylko te słowa.
- Co jej się stało? - Pyta spokojnym tonem.
- Nie wiem. Nagle się słabo poczuła. - Powiedziałem wystraszony.
- Dobra wezmę ją do świątyni. - po tych słowach odleciała.
Sky? Co będzie z Ivą?
Od Ivy c.d Hektora
-Na samym początku musisz spotkać się z przedstawicielką Ludzi. Nazywa się Andrea.- Powiedziałam delikatnie popychając go w stronę portalu.
-Ale gdzie ją znajdę?- zapytał nieco przestraszony
-To ona Cię znajdzie- uśmiechnęłam się
-Jak to?
Nic nie powiedziałam, lecz po chwili zatrzymałam go jeszcze, by dodać:
-Za portalem są potwory...
Zdziwił się.
-Nazywają się shaytony, żywią się ludźmi. Ciężko mi jest wysyłać Ciebie bez opieki w tak okrutny świat...- Powiedziałam- Niestety nie mogę iść z Tobą, nie mogę zostawić Windy Soul bez opieki.
Jedyne jak mogę Ci pomóc to to, że jeśli zobaczysz potwora, uciekaj- powiedziałam wbijając wzrok w ziemię z nieco smutnym tonem.
To chyba nadszedł czas na pożegnanie. Chłopak zaczął wchodzić do portalu, jednak zatrzymał go mój upadek. Nagle poczułam się źle i straciłam równowagę.
<Hektor? Co dalej?>
-Ale gdzie ją znajdę?- zapytał nieco przestraszony
-To ona Cię znajdzie- uśmiechnęłam się
-Jak to?
Nic nie powiedziałam, lecz po chwili zatrzymałam go jeszcze, by dodać:
-Za portalem są potwory...
Zdziwił się.
-Nazywają się shaytony, żywią się ludźmi. Ciężko mi jest wysyłać Ciebie bez opieki w tak okrutny świat...- Powiedziałam- Niestety nie mogę iść z Tobą, nie mogę zostawić Windy Soul bez opieki.
Jedyne jak mogę Ci pomóc to to, że jeśli zobaczysz potwora, uciekaj- powiedziałam wbijając wzrok w ziemię z nieco smutnym tonem.
To chyba nadszedł czas na pożegnanie. Chłopak zaczął wchodzić do portalu, jednak zatrzymał go mój upadek. Nagle poczułam się źle i straciłam równowagę.
<Hektor? Co dalej?>
Od Hektora
Budzę się.
- Gdzie ja jestem? Ale mnie łeb mnie boli.
Rozglądam się. Tak pięknego miejsca jeszcze nie widziałem. Nad mną
przeleciał jakiś cień. Nie wiem co to było. - - Może ptak?
nagle cień zawrócił i zatrzymał się nad mną. Stopniowo się obniżał
aż mym oczom ukazała się dziwna skrzydlata istota podobna do człowieka
ale z skrzydłami.
- Hektor. Miło Cię widzieć.
- Kim jesteś? Skąd znasz moje imię? - Pytam zszokowany.
- Znam Cię.. Od dawna się Tobie przyglądam. - Powiedziała bardzo ciepłym
tonem.
- Gdzie ja jestem? - Pytam.
- To jest Windy Soul. Niebo to tu mieszkają anioły i dusze tych ludzi,
których nie splamili się grzechem.
- Czy to znaczy, że ja... nie żyje?
- Ty ciągle żyjesz. Jesteś tu ponieważ masz ważną misje - Odpowiedziała - Będziesz bronił miasta Eshatorhe. Tam mieszkają ludzie.
- Jak się stąd dostać do tego miasta?
- A musisz polecieć tam. - powiedziała żartobliwym tonem.
- Tyle że ja nie mam... - Anioł nie pozwolił mi dokończyć. Uniósł
mnie wysoko i postawiła dopiero przy portalu.
- a i jeszcze jedno teraz musisz...
Iva? Co mam zrobić?
- Gdzie ja jestem? Ale mnie łeb mnie boli.
Rozglądam się. Tak pięknego miejsca jeszcze nie widziałem. Nad mną
przeleciał jakiś cień. Nie wiem co to było. - - Może ptak?
nagle cień zawrócił i zatrzymał się nad mną. Stopniowo się obniżał
aż mym oczom ukazała się dziwna skrzydlata istota podobna do człowieka
ale z skrzydłami.
- Hektor. Miło Cię widzieć.
- Kim jesteś? Skąd znasz moje imię? - Pytam zszokowany.
- Znam Cię.. Od dawna się Tobie przyglądam. - Powiedziała bardzo ciepłym
tonem.
- Gdzie ja jestem? - Pytam.
- To jest Windy Soul. Niebo to tu mieszkają anioły i dusze tych ludzi,
których nie splamili się grzechem.
- Czy to znaczy, że ja... nie żyje?
- Ty ciągle żyjesz. Jesteś tu ponieważ masz ważną misje - Odpowiedziała - Będziesz bronił miasta Eshatorhe. Tam mieszkają ludzie.
- Jak się stąd dostać do tego miasta?
- A musisz polecieć tam. - powiedziała żartobliwym tonem.
- Tyle że ja nie mam... - Anioł nie pozwolił mi dokończyć. Uniósł
mnie wysoko i postawiła dopiero przy portalu.
- a i jeszcze jedno teraz musisz...
Iva? Co mam zrobić?
Historia Denarissy
Tkwi we mnie coś...
O czym nikt nie wie...
Denarissa, upadła anielica, o ciężkiej historii swojego życia. Nie było jej łatwo...
Jej rodzice byli, aniołami służącymi w Niebiosach. Gdy jej matka była w stanie błogosławionym, sprzeciwiła się Panu Bogu, została zesłana do czeluści piekieł... Po tych wszystkich wydarzeniach, jej matka znalazła ukojenie w ramionach samego Lucyfera. Kiedy Denerissa się urodziła, Lucyfer potwierdził pakt Album Sanguinem. Był to pakt potwierdzający władzę, którą to Denerissa miała otrzymać gdy stanie się dorosła. Album Sanguinem to inaczej Biała Krew. Nazwano ją tak z powodu Krwi Deneriss. Była ona cała biała i nigdy nie zmieniła koloru na czerwień. Den nazywano różnie, czasem to przezwisko było miłe, a czasem upadli krzywdzili ją najgorszymi przezwiskami, jakie były w ich świecie. Jednak Denariss, nie obchodziło, kto jak ją traktował. Całe dzieciństwo spędziła wśród ksiąg. Była bardzo ciekawa wszystkiego. Nie raz przez to wpadała w kłopoty. Gdy Deni wkroczyła w dorosłość, planowała zamach na Lucyfera i jej matkę. Jednak jej plany się nie powiodły, gdyż Yoshue odkrył to wszystko. Gdy poinformowano Pana Podziemi, wpadł on w złość, po czym kazał zamknąć Deneriss w tak zwanej ''Dolinie Śmierci''. Trzymano ją przez ponad tysiące lat, W tym czasie nauczyła się panować nad Ogniem Śmierci. Pewnego wieczoru, w jej celi pojawiła się Matka wraz z Lucyferem. Starali się zawrzeć z nią układ, jednak Den ze wściekłości rzuciła klątwę na swoją matkę, która po krótkich chwilach zaczęła dostawać śmiercionośnych drgawek. Denarissa po prostu zaczęła się z tego śmiać. Lucyfer oznajmił upadłym by ją wypuścili. Po kilku dniach Pan Podziemi wezwał mistrzów, aby porozmawiać na Temat ''Białej''. Zdecydowali, aby to Denarissa zapanowała nad Czeluściami, jednak nie wszyscy się z tym zgadzali. Po krótkich udanych negocjacjach Denariss upoważniono do Tronu Piekieł...
Jej Historia Dalej się toczy...
Od Ene
Spadam nie wiem co się dzieje. Nagle słychać wielki huk, widać błysk. Auuu... Pale się.
Co się stało? - Myślę bo nie daje rady nic powiedzieć.
Upadłam. Nie wiem co się stało. Zemdlałam.
Parę godzin później.
Kim ja jestem? Gdzie ja jestem? - Zupełnie nic nie pamiętam.
Nagle dostałam wizji. Widziałam siebie w postaci anioła. Zobaczyłam co straciłam. Coś wewnątrz mnie pękło, stałam się wredna, podła i zazdrosna. Przybrałam imię Enepsignos co miało podkreślić moją złą naturę.
Wstaje zakładam kaptur, który mam na sobie na znak, że chcę być samotna.
Rozglądam się.
- Jestem w Piekle. - Mówię spokojne.
Mym oczom okazała się brama, z której wychodziło wiele dziwnych demonów.
Jakaś siła mnie tam ciągnie. Wchodzę. Unoszę się. Pojawiam się w miejscu, którego nie da się zapomnieć.
A więc jestem Upadłym aniołem. Czy odwróciłam się od Boga. Tak Go też pamiętam jak mogłabym zapomnieć o wspaniałym twórcy wszystkiego co dobre.
Z ust wyrwała mi się pieśń przepełniona bólem i smutkiem - Boże mój! Boże cóżem ci uczynił! Albo czym zawinił?
Nagle rozbiegł się potężny głos kobiety - Podejdź do mnie Enepsignos. Twa Pani cię wzywa.
Nie wiem czemu ale idę za głosem. Wlatuję do zamku na wysokim szczycie zalanym lawą. Drzwi zamczyska same się przede mną otwarły. Wchodzę. Na wysokim tronie siedzi kobieta. Ma białe włosy, jest ubrana na czarno. W ręku dzierży świetliste berło. Upadłam na kolana. Wiedziałam, że teraz ona mną włada.
- Enepsignos. Od dzisiaj służysz mi już do końca twego istnienia. - Powiedziała swym potężnym głosem. - Co potrafisz?
- Pani mało co pamiętam. O sobie wiem tylko, że byłam aniołem nic więcej. - Odpowiadam z uniżeniem.
- Dobrze zatem od dziś daję ci władze nad ogniem i zniszczeniem i śmiercią. - Jakaś moc mnie uniosła przeszył mnie ból Ale bardzo przyjemny. Ogień przeszedł moje ciało skupiając się w lewej ręce w postaci ognistego bicza. Zostaniesz mistrzynią i będziesz posiadała ogromną wiedze. Ale zaczniesz jako uczeń. - po tych słowach upadłam na ziemie w takiej pozycji z jakiej mnie ta siła podniosła.
- Tak Pani! - Rzekłam.
- Czy przysięgasz mi służyć?- Bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Przysięgam! Dopóki nie padnę pod orężem wroga będę ci posłuszna i wykonam każdy twój rozkaz. Będę bronić twego imienia przed każdym kto będzie chciał je zbezcześcić. To przysięgam i klnę się na mój honor. A jeżeli przysięgi nie dotrzymam zgnije w piekle jak dusza zwykłego śmiertelnika.
- Dobrze Ene wstań! - Zrobiłam co kazała - Twoim pierwszym zadaniem będzie...
Denarissa? Co rozkażesz Pani?
Co się stało? - Myślę bo nie daje rady nic powiedzieć.
Upadłam. Nie wiem co się stało. Zemdlałam.
Parę godzin później.
Kim ja jestem? Gdzie ja jestem? - Zupełnie nic nie pamiętam.
Nagle dostałam wizji. Widziałam siebie w postaci anioła. Zobaczyłam co straciłam. Coś wewnątrz mnie pękło, stałam się wredna, podła i zazdrosna. Przybrałam imię Enepsignos co miało podkreślić moją złą naturę.
Wstaje zakładam kaptur, który mam na sobie na znak, że chcę być samotna.
Rozglądam się.
- Jestem w Piekle. - Mówię spokojne.
Mym oczom okazała się brama, z której wychodziło wiele dziwnych demonów.
Jakaś siła mnie tam ciągnie. Wchodzę. Unoszę się. Pojawiam się w miejscu, którego nie da się zapomnieć.
A więc jestem Upadłym aniołem. Czy odwróciłam się od Boga. Tak Go też pamiętam jak mogłabym zapomnieć o wspaniałym twórcy wszystkiego co dobre.
Z ust wyrwała mi się pieśń przepełniona bólem i smutkiem - Boże mój! Boże cóżem ci uczynił! Albo czym zawinił?
Nagle rozbiegł się potężny głos kobiety - Podejdź do mnie Enepsignos. Twa Pani cię wzywa.
Nie wiem czemu ale idę za głosem. Wlatuję do zamku na wysokim szczycie zalanym lawą. Drzwi zamczyska same się przede mną otwarły. Wchodzę. Na wysokim tronie siedzi kobieta. Ma białe włosy, jest ubrana na czarno. W ręku dzierży świetliste berło. Upadłam na kolana. Wiedziałam, że teraz ona mną włada.
- Enepsignos. Od dzisiaj służysz mi już do końca twego istnienia. - Powiedziała swym potężnym głosem. - Co potrafisz?
- Pani mało co pamiętam. O sobie wiem tylko, że byłam aniołem nic więcej. - Odpowiadam z uniżeniem.
- Dobrze zatem od dziś daję ci władze nad ogniem i zniszczeniem i śmiercią. - Jakaś moc mnie uniosła przeszył mnie ból Ale bardzo przyjemny. Ogień przeszedł moje ciało skupiając się w lewej ręce w postaci ognistego bicza. Zostaniesz mistrzynią i będziesz posiadała ogromną wiedze. Ale zaczniesz jako uczeń. - po tych słowach upadłam na ziemie w takiej pozycji z jakiej mnie ta siła podniosła.
- Tak Pani! - Rzekłam.
- Czy przysięgasz mi służyć?- Bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Przysięgam! Dopóki nie padnę pod orężem wroga będę ci posłuszna i wykonam każdy twój rozkaz. Będę bronić twego imienia przed każdym kto będzie chciał je zbezcześcić. To przysięgam i klnę się na mój honor. A jeżeli przysięgi nie dotrzymam zgnije w piekle jak dusza zwykłego śmiertelnika.
- Dobrze Ene wstań! - Zrobiłam co kazała - Twoim pierwszym zadaniem będzie...
Denarissa? Co rozkażesz Pani?
poniedziałek, 6 lipca 2015
Historia Andrei...
prostej dziewczyny w skomplikowanym świecie...
Andrea była niegdyś zwykłą nastolatką, bez żadnych mocy. Lecz nastał taki dzień, który całkowicie odmienił jej życie.
Do świata ludzi dostał się potwór, niezauważony przez żadnego człowieka prócz Andrei. Była noc, gdy zaczęła uciekać przed Shaytonem... Na próżno. Zagonił ją do lasu, w ciemny zaułek. Myślała, że to ostatnie chwile jej życia. I bardzo się pomyliła.
Między nią a potworem otworzyła się dziura, oboje wpadli do środka. Leciała i leciała... W pewnym momencie upadła na ziemię. Z ogromnym hukiem i blaskiem, którego nie mogły wytrzymać Shaytony. Padały jeden po drugim, gdyż znalazła się w ich lęgowisku. Gdy się obudziła, czuła się inaczej, bowiem upadek spowodował, iż nie będzie się starzeć- stała się w pewien sposób nieśmiertelna, doszły jej moce, które po pewnym czasie zaczęła odkrywać.
Przeszła przez portal, który doprowadził ją do świata Aniołów, i tak poznała Ivę, a po pewnym czasie Denarissę. Dowiedziała się wiele o ich światach i od tamtego czasu ludzie również poznali Upadłych wraz z Aniołami.
Z roku na rok Andrea posiadała coraz więcej wiedzy, z różnych źródeł, nie była bowiem już tylko człowiekiem. Gdy tylko stała się pełnoletnia, spoczęła na niej rola przedstawicielki ludzi, a także ich patronki.
Czas mijał, ona się nie starzała, lecz jej bliscy tak. Musiała pogodzić się ze stratą rodziców, a także wielu członków rodziny. Od tamtego czasu nie jest w stanie rozluźnić się przy obcych, zanim komuś zaufa kilka razy się zastanowi.
Andrea była niegdyś zwykłą nastolatką, bez żadnych mocy. Lecz nastał taki dzień, który całkowicie odmienił jej życie.
Do świata ludzi dostał się potwór, niezauważony przez żadnego człowieka prócz Andrei. Była noc, gdy zaczęła uciekać przed Shaytonem... Na próżno. Zagonił ją do lasu, w ciemny zaułek. Myślała, że to ostatnie chwile jej życia. I bardzo się pomyliła.
Między nią a potworem otworzyła się dziura, oboje wpadli do środka. Leciała i leciała... W pewnym momencie upadła na ziemię. Z ogromnym hukiem i blaskiem, którego nie mogły wytrzymać Shaytony. Padały jeden po drugim, gdyż znalazła się w ich lęgowisku. Gdy się obudziła, czuła się inaczej, bowiem upadek spowodował, iż nie będzie się starzeć- stała się w pewien sposób nieśmiertelna, doszły jej moce, które po pewnym czasie zaczęła odkrywać.
Przeszła przez portal, który doprowadził ją do świata Aniołów, i tak poznała Ivę, a po pewnym czasie Denarissę. Dowiedziała się wiele o ich światach i od tamtego czasu ludzie również poznali Upadłych wraz z Aniołami.
Z roku na rok Andrea posiadała coraz więcej wiedzy, z różnych źródeł, nie była bowiem już tylko człowiekiem. Gdy tylko stała się pełnoletnia, spoczęła na niej rola przedstawicielki ludzi, a także ich patronki.
Czas mijał, ona się nie starzała, lecz jej bliscy tak. Musiała pogodzić się ze stratą rodziców, a także wielu członków rodziny. Od tamtego czasu nie jest w stanie rozluźnić się przy obcych, zanim komuś zaufa kilka razy się zastanowi.
Historia Ivy
Wojna ze mną? Gratuluję odwagi... Współczuję głupoty.
Shaytony i Iva mają więcej wspólnego niż którekolwiek na tym świecie.
Nikt dokładnie nie zna jej wieku. Więc nikt nie jest w stanie ocenić kim tak
dokładnie jest Iva.
Anielicą? Dobre sobie.
Upadłą? Pudło.
Człowiekiem? Hahaha.
Za pewnie i ona nie wie. Nie pamięta. W końcu całe życie musiała grać.
Aktorstwo w jej wykonaniu, to całe jej życie.
Mimo, że teraz nie musi udawać, uporządkowanego i grzecznego
aniołka, wciąż to robi.
Przyzwyczajenie? Zapewne.
Shaytony na ten świat przybyły wraz z jej narodzinami.
Wtedy też zaczęła się wojna między Aniołami i Upadłymi.
Upadli przybyli do naszego świata. Inne światy zapewne już wtedy zostały
opanowane przez shaytony. Świat Upadłych również.
Tylko nasz świat dawał sobie radę z nimi. Więc Upali postanowili tutaj
pozostać. Wtedy jeszcze mała Iva nie wiedziała o tym nic.
Shaytony i inne potwory były dla niej tylko koszmarem,
który kończył się kiedy zapaliła światło w pokoju.
Ale kiedy miała 5 lat poszła ze swoją matką, Aurorą do świątyni.
Wtedy też pierwszy raz koszmar Ivy zamienił się w jawę.
Jeden z najbardziej niebezpiecznych shaytonów w historii zaatakował małą
Ivę i jej matkę- Aurorę.
Zgadniecie czym żywią się shaytony? Aniołami, Upadłymi i Ludźmi.
Aurora wraz z Ivą do świątyni szły w celu, przekazania Ivy jej ojcu- Mavenowi, był on dowódcą Wojowników. Miał nauczyć Ivę jak ważne jest życie, nauczyć ją walki i wytrenować na przyszłego dowódcę Czyścicieli. Taki miał być los Ivy. Jednak jeden potwór zmienił go w ułamku sekundy.
Aurora zginęła broniąc Ivy, a ta próbowała uciec, ale Greed* rzucił się w pogoń za małą anielicą.
Maven, spóźnił się na umówioną godzinę. Ale dodarł w samą porę by uratować Ivę z łapsk bestii. Ludzie Mavena niestety nie byli wystarczająco przygotowani by od razu pomścić Aurorę, uratowali więc tylko Ivę. Niestety jej ręce i nogi zetknęły się z zakażoną śliną poczwary, zostawiając na nich okropną klątwę. Wielu Medyków próbowało uzdrowić jej chore kończyny, niestety tylko pogłębili zaklęcie. Klątwa na rękach wygląda tak
Klątwa shaytonów, wiecie co dzieje się z zakażonym?
Zamienia się w shaytona.
Minął rok nim Iva odzyskała czucie w kończynach. Potwór, który zostawił po sobie tą klątwę wciąż żył. Zabił wielu, zjadł więcej. Na jego koncie jest ponad 900 osób różnych ras zabitych i ponad 1000 zjedzonych żywcem. Iva wszystkiego co Czyściciel uczy się w kilka lat, ona opanowała to w 2 tygodnie. Zebrała grupę doświadczonych Czyścicieli i poszła pomścić matkę. Po tygodniu wróciła z łbem Greed'a i jeszcze paroma innymi.
Iva zawarła pakt z Lucyferem.
To dzięki temu paktu nie przestała być aniołem, ale niestała się również Upadłym.
Niestety nie chce mówić nic o tym czego dotyczył ten pakt. Przez następny rok Iva stała się jeszcze potężniejsza. Stanęła na czele Czyścicieli, nauczyła się Medycyny, przeczytała wszelkie Księgi, opanowała do perfekcji władanie mieczami. Niedługo po tym jak została ogłoszona przedstawicielem Aniołów jej ojciec umarł.
Ojciec? Matka? Nie, nie byli to jej prawdziwi rodzice. Opiekowali się nią i troszczyli. Ale mimo wszystko odegrali dużą rolę w życiu tej anielicy.
Nawet sam Lucyfer nie mógł zdjąć klątwy. Iva jest w połowie Shaytonem.
Moce shaytonów są bardzo potężne, jednak te monstra nie potrafią ich użyć. Iva opanowała i tę moc, która drzemała w śladach na jej dłoniach i nogach. Iva jeszcze przez dłuższy czas spotykała się z Lucyferem, podobno w sprawie uleczenia jej z klątwy. To od niego dostała swojego towarzysza- Hydrę. Paskudne zwierzę, ale Ivie się jednak taki prezent spodobał. To na tych spotkaniach z Lucysiem, poznała Denarisse.
Iva została GODsem
Kiedy tylko zamknęła portal na samym środki Windy Soul, z którego wydostało się ok. 5000 shaytonów. Sama ubiła większość z nich. Czyściciele mimo, że zostali zabijali tylko płotki, które Iva przepuściła przypadkiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)